Co z tą Ziemią?

Czas docenić i odtworzyć mokradła

Tereny podmokłe zwykle nie budzą zachwytu. Dlatego niemal od zawsze próbowaliśmy je zmieniać. W ten sposób dołożyliśmy kolejną pokaźną cegłę do muru odgradzającego nas od życiodajnej przyrody. Dzisiaj w dobie katastrofy klimatycznej bagna mogą nas uratować. Czy skorzystamy z tej okazji?

Uroczysko Buczyna w Katowicach
Uroczysko Buczyna w Katowicach

Tereny podmokłe, które zawierają w sobie torfowiska i bagna, nie mają i nigdy nie miały dobrej opinii, w odróżnieniu od innych naturalnych środowisk, które podziwiamy i które traktujemy jako piękne i przyjazne. Bagna były jednymi z pierwszych ekosystemów, które człowiek zaczął zmieniać. W Polsce osuszyliśmy około 85 proc. bagien, a w wielu krajach Europy Zachodniej jeszcze więcej – np. w Niemczech zaledwie 2 proc. torfowisk to wciąż bagna – pozostałe osuszono.

Torfowisko w stanie naturalnym absorbuje CO2, którego część jest odkładana w torfie. W długiej perspektywie czasowej tego rodzaju ekosystemy odgrywają ważną rolę w schładzaniu klimatu. Georg Feulner z Potsdam Institute for Climate Impact Research uważa nawet, że ten proces działał już w historii naszej planety na znacznie większą skalę niż dziś. W karbonie (359–299 mln lat temu) rozwój bagien tak znacząco obniżył zawartość CO2 w atmosferze, że niemal doprowadził do globalnego zlodowacenia. Dzisiaj, gdy osuszamy bagna, automatycznie przerywamy proces torfotwórczy. Mało tego, osuszane torfowiska uwalniają zmagazynowany w nich CO2. Oznacza to, że jeśli hektar torfowiska w stanie bagiennym usuwał z atmosfery średnio 1 tonę CO2 rocznie, to hektar osuszonego torfowiska emituje w tym czasie od kilku do kilkudziesięciu ton tego gazu. Na szczęście ten proces jest odwracalny. Profesor Wiktor Kotowski, wybitny specjalista od mokradeł, mówi: „Wydobywa się z niego wprawdzie metan, na początku w nieco większych ilościach, ale wkrótce bilans emisji gazów cieplarnianych znów wynosi około zera. Torfowisko w stanie bagiennym odgrywa rolę ogromnego rezerwuaru węgla, który nie wydostaje się do atmosfery. W skali globalnej w torfowiskach jest go dwa razy więcej niż w biomasie wszystkich lasów świata – choć bagna zajmują tylko 3 proc. lądów, a lasy – 30. Na tych 3 proc. globu skoncentrowana jest jedna trzecia całego glebowego węgla organicznego świata” (https://smoglab.pl/dr-hab-wiktor-kotowski-bez-mokradel-nie-zatrzymamy-klimatycznej-katastrofy/).

Poza tym bagna, które zajmują zaledwie kilka procent powierzchni lądów, zawierają tyle samo wody, co wszystkie pozostałe gleby świata. Działają jak ogromna gąbka. Likwidując ją, prosimy się o kłopoty, tym bardziej, że klimat się ociepla i spadającej wody okresowo może być mniej. Jeśli zaś pojawią się duże opady, to brak gąbki spowoduje, że cała niemal woda spłynie bardzo szybko z powrotem do morza, dodatkowo pogłębiając problem suszy. Z drugiej strony bagna zmniejszają ryzyko powodzi, przyjmując w siebie nadmiar wody. Powinniśmy więc stopniowo ponownie nawodniać torfowiska, przywracając ich funkcje. Nie jest to raczej trudne. Wystarczy zablokować rowy melioracyjne, które wcześniej odprowadzały wodę. W wielu miejscach możemy zdać się na najskuteczniejszych inżynierów środowiska wodnego, czyli bobry. Budując tamy na rozlicznych ciekach, spiętrzają wodę i pozwalają na jej rozlewanie się i nawadnianie kolejnych terenów. Ta mała retencja ma kluczowe znaczenie dla obiegu wody w przyrodzie. Warunek jest jednak taki, żebyśmy byli gotowi oddać przyrodzie część terenów, które wcześniej jej zabraliśmy. To wcale nie musi być bolesny proces. Możemy bowiem rozwijać tzw. rolnictwo bagienne. Na odtworzonych bagnach najczęściej rosną takie rośliny, jak pałka czy trzcina – znakomity materiał budowlany, energetyczny czy dodatek do paszy.

Jeśli oddamy przyrodzie to, co wcześniej jej zabraliśmy, wyjdzie nam to tylko na dobre. Niestety zawarta w rozporządzeniu UE Nature Restoration Law kwestia odbudowy mokradeł wzbudzała silne kontrowersje, głównie w środowisku rolników. Ostatecznie rozmiękczono pierwotne zapisy i ustalono, że do 2030 roku przywróceniu powinno ulec 30 proc. osuszonych wcześniej dla rolnictwa terenów podmokłych, do 2040 – 40 proc., a do 2050 – 50 proc. Państwa członkowskie będą mogły jednak wystąpić o niższe progi, o ile uznają, że ich potrzebują.

Autorzy: Ryszard Kulik
Fotografie: Ryszard Kulik