Matematyczka z Uniwersytetu Śląskiego uczy dzieci w Tanzanii

By dzielić się wiedzą

Adiunkt dr Jolanta Kazak, pracownik naukowy Instytutu Matematyki, Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii spędziła trzy miesiące w Tanzanii jako wolontariuszka Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, Centrum Charytatywno-Wolontariackie "Solidarni". 18 grudnia podczas spotkania na Uniwersytecie Śląskim, podzieliła się swoimi doświadczeniami.

Tanzania - jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie - położona jest we Wschodniej Afryce, na wybrzeżu Oceanu Indyjskiego, pomiędzy Kenią a Mozambikiem. To tu znajdują się trzy z najsłynniejszych cudów Czarnego Kontynentu: Kilimandżaro - dach Afryki, Ngorongoro - określany jako naturalna Arka Noego i Park Narodowy Serengeti, jeden z największych i najpiękniejszych obszarów chronionych na świecie (wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO).

Bajeczne krajobrazy tropiku to tylko atrakcje turystyczne. Życie blisko 40 milionów mieszkańców Tanzanii, jednego z trzech najbiedniejszych krajów Afryki, z bajką niewiele ma wspólnego. Największymi problemami są: korupcja, ubóstwo (aż 30 % ludności żyje za mniej niż 1 dolar dziennie), pandemia HIV (2 milionów osób zarażonych wirusem HIV, ponad 700 tys. cierpi z powodu AIDS), rozpowszechnianie chorób zakaźnych, malaria. Średnia wieku Tanzańczyków nie przekracza 50 roku życia.

Dr Jolanta Kozak z przyjaciółką Donatą
Dr Jolanta Kozak z przyjaciółką Donatą
Dr Jolanta Kazak przebywała w Bugisi Mission, pomagała w nauczaniu matematyki w misyjnej szkole Don Bosco w Didia, realizując projekt Matematyka dla życia, finansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, w ramach programu WOLONTARIAT POLSKA POMOC 2008, jego założeniem była edukacja uczniów i nauczycieli.

Dramatyczny raport o sytuacji mieszkańców tego kraju, który rocznie odwiedza kilkaset tysięcy turystów, podziwiając m.in. niezapomniane widoki Jeziora Wiktoria, doktor Kazak wzbogaciła przejmującą prezentacją multimedialną.

Opisy zachwycających plenerów szybko wyparły wstrząsające obrazy biedy, ubóstwa i... roześmianych dzieci, które, jak zapewniła dr Kazak - są nie tylko radosne i pogodne ale także z zapałem garną się do nauki.

W regionie jest tylko 10 szkół średnich, jedynie szkoła w Didia daje możliwość ukończenia całego cyklu nauczania i dostania się na studia. Jest to placówka najlepiej prosperująca w regionie, choć wyniki ostatnich egzaminów były niepokojące. W 2007 roku do końcowych egzaminów przystąpiło 41 uczniów, (z czego tylko 4 uczennice, 2 zdały egzamin, ale z notami niewystarczającymi by ubiegać się o miejsce na studiach wyższych). Spośród 37 chłopców - 3 w ogóle nie zdało egzaminu, a tylko 1 uzyskał wystarczającą ocenę, by móc kontynuować naukę na studiach.

- Przebywałam w północno-zachodniej części Tanzanii, zamieszkałej przez największe plemię Sukuma, liczące blisko 5 milionów ludności - mówiła wolontariuszka. - Zakwaterowano mnie w Bugisi, mieszczącej się w regionie misji Bugisi, która obejmuje 28 okolicznych wiosek. To wyjątkowo biedny region Tanzanii. Dotkliwy brak wody kształtuje tam warunki życia mieszkańców. Wodę zdatną do picia trzeba kupować a jest to duży wydatek, piją więc to, co gromadzi się zagłębieniach w ziemi, nic dziwnego, że szerzą się choroby przewodu pokarmowego, ameba, malaria, choroby zakaźne.

Tanzania powstała w 1964 roku w wyniku połączenia Tanganiki i Zanzibaru. Po umorzeniu długu w 2005 roku przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, kraj ten został zobowiązany do podniesienia poziomu edukacji. W efekcie wybudowano mnóstwo nowych szkół. Rzeczywistość jednak jest daleka od ideału. Trudno bowiem nazwać szkołą cztery ściany pokryte dachem, z otworami na okna (średnia temperatura to 25-28 stop. C), bez elektryczności, przyborów szkolnych, podstawowych laboratoriów i... nauczycieli.

- W większości szkół na jednego nauczyciela przypada średnio 70-80 uczniów, w jednej ze stacji dojazdowych Misjonarzy SMA - Buzinza, na 650 uczniów szkoły podstawowej jest tylko 4 nauczycieli - uzupełnia dr Kazak.

Charakterystycznym widokiem w Afryce są dzieci opiekujące się swoim młodszym rodzeństwem. Wielodzietność to nie tylko skutek wysokiego przyrostu naturalnego ale także siejącej spustoszenie pandemii AIDS. Ogromne poczucie rodzinnej solidarności nakazuje opiekę nad sierotami pozostałymi po zmarłych krewnych.

- Moim zadaniem było także - snuła opowieść dr Kazak - dowartościowanie kobiet i podniesienie ich świadomości, chociaż to głównie mężczyźni powinni zmienić swoją mentalność, według nich kobiety rodzą się wyłącznie po to, aby im służyć. Warto dodać, że 30 proc. ludności Tanzanii jest analfabetami i są to głównie kobiety. Nadal obowiązuje zasada, że do szkoły wysyła się przede wszystkim chłopców.

- Przyjechałam do Tanzanii pod koniec roku szkolnego, który tam rozpoczyna się około 10 stycznia i trwa do końca listopada - kontynuowała dr Kazak - Dwumiesięczne wakacje przypadają na przełomie czerwca i lipca oraz w grudniu. Cały swój wysiłek włożyłam w przygotowanie i pomoc maturzystom, udzielając im korepetycji. Dotkliwą trudnością jest bariera językowa.

W obecnym systemie edukacyjnym Tanzanii w szkole podstawowej obowiązuje język narodowy suahili, co znacznie wpływa na poczucie jedności, gdyż ludność Tanzanii to 120 różnych plemion. Nauka w szkole średniej odbywa się już w języku angielskim, w którym większość dzieci nie potrafi się porozumieć, a co dopiero uczyć się różnych przedmiotów. System szkoły średniej powiela system angielski, są to tak zwane O-level, czyli poziom podstawowy, który obejmuje klasy 1do 4 i A-level (Advanced level), czyli zaawansowany - klasy 5 do 6. Aby ubiegać się o miejsce na uniwersytecie konieczne jest ukończenie sześciu klas szkoły średniej i zdanie egzaminów poziomu zaawansowanego. Obowiązują bardzo wysokie wymagania programowe, stopień trudności nie jest dostosowany do możliwości uczniów, którzy nie mają nie tylko książek, ale także odpowiednich słowników angielskich i suahili. Często nie rozumieją oni poleceń w testach. Egzaminy są bardzo trudne, trwają tydzień, po dwa przedmioty dziennie z godzinną przerwą na posiłek.

- Prowadziłam także osobne zajęcia dla dziewcząt, które dopiero we własnym gronie ośmielały się i nabierały odwagi, w towarzystwie chłopców nie potrafią nawet odezwać się, bojąc się drwin. Były to jednak zajęcia bliższe nauki rzemiosła niż przygotowania do egzaminu. Umiejętność gotowania i prowadzenia domu zapewniają przyszłość tanzańskim dziewczętom.

O ile program pomocy w nauczaniu matematyki dla uczniów przyniósł oczekiwane rezultaty, o tyle weekendowy kurs dokształcania dla nauczycieli zakończył się fiaskiem. W zajęciach brało udział zaledwie kilku słuchaczy. Powód? Przede wszystkim niechęć i brak finansowej motywacji (wynagrodzenie nauczycieli jest bardzo niskie), konieczność godzenia zawodu nauczyciela z uprawą roli a także wstyd, że ich poziom wiedzy jest bardzo niski, a może i to, że uczyć ich miała kobieta a to bariera nie do pokonania.

- Najtrudniej było mi zaakceptować ich niepunktualność, z nią nie da się walczyć. To wada, z którą trzeba nauczyć się żyć. Tanzańczycy są bardzo pracowici i niezwykle życzliwi, gości traktują z ogromną serdecznością, dzielą się tym, co mają, nawet jeśli tego jest tak niewiele.

Dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii, prof. dr hab. Maciej Sablik, który uczestniczył w spotkaniu powiedział:

- Nauka polega na tym, aby umieć się dzielić wszystkim, czego się nauczymy, okazuje się, że nie tylko w granicach lokalnej społeczności. Stale szukamy kontaktów z otoczeniem, ale nawet w mojej wyobraźni nie mieściło się, że można szukać ich aż tak daleko. Być może matematyka nie jest panaceum na wszystkie choroby tego świata, ale jak widać jej możliwości są nieograniczone.

Dr Jolanta Kazak już wkrótce wraca do Tanzanii, tym razem na dłużej, bo aż na dwa lata.

Życzymy sukcesów i wytrwałości.

Zobacz fotoreportaż z Afryki pt. "Matematyka dla życia"

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Jolanta Kazak