Rozmowa z mgr Marcelą Gruszczyk z Zakładu Historii Najnowszej 1918–1945 Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego

Niedokończona misja Jana Karskiego

W roku 2014 kończy się czteroletni program Jan Karski. Niedokończona misja, objęty honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego. 24 kwietnia minęła setna rocznica urodzin legendarnego emisariusza, z tej okazji 6 grudnia 2013 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2014 Rokiem Jana Karskiego. W programie obchodów znalazły się różnorodne działania i wydarzenia, m.in.: wystawy, warsztaty edukacyjne, panele dyskusyjne, konferencje i pokazy filmów organizowane w Polsce i za granicą.

Mgr Marcela Gruszczyk z Zakładu Historii Najnowszej 1918–1945 UŚ
Mgr Marcela Gruszczyk z Zakładu Historii Najnowszej 1918–1945 UŚ

Przez dziesiątki lat tylko nieliczni wiedzieli, kim był Jan Karski. Czy odrobiliśmy zaległą lekcję historii?

– Postać Jana Karskiego, a właściwie Jana Romualda Kozielewskiego, od dawna znana była badaczom polskiego podziemia. Nie znaczy to jednak, że był bohaterem powszechnie rozpoznawalnym. Sam Karski przez wiele lat nie ujawniał swoich wojennych przeżyć. Jego rola w informowaniu wolnego świata o trwającej zagładzie stała się szerzej znana dopiero po wywiadzie, jakiego udzielił w 1978 roku na prośbę Claude’a Lanzmanna, przygotowującego film Shoah. W Polsce wiedzę o jego życiu i działalności upowszechniano dopiero po roku 1989. Z biegiem lat Jan Karski stał się bohaterem tekstów opublikowanych w wielu czasopismach, artykułach historycznych, filmoznawczych i literackich. Powstały filmy poświęcone jego pamięci, audycje radiowe, a nawet specjalne serwisy internetowe. W 1982 roku jerozolimski Instytut Yad Vashem przyznał mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a w 1994 roku otrzymał honorowe obywatelstwo Izraela, osiem uczelni polskich i zagranicznych przyznało mu doktoraty honoris causa, w 1995 roku z rąk prezydenta Lecha Wałęsy odebrał Order Orła Białego, a 29 maja 2012 roku prezydent Barack Obama odznaczył go pośmiertnie Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym amerykańskim wyróżnieniem cywilnym.

Każdy kraj i naród prowadzi własną politykę historyczną, przypominając swoich bohaterów. Stulecie urodzin emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego stanowi kulminację działań czteroletniego programu Jan Karski. Niedokończona misja podjętego w październiku 2010 roku przez Muzeum Historii Polski. Program, objęty honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, powstał we współpracy z siecią partnerów krajowych i międzynarodowych, instytucji samorządowych i organizacji pozarządowych, takich jak Centrum Dialogu im. Marka Edelmana, Ministerstwo Spraw Zagranicznych czy Fundacja Edukacyjna Jana Karskiego. Celem tego programu było przywrócenie pamięci o czynach i osobie Jana Karskiego w Polsce i na świecie. Wierzę, że to się udało.

Co najbardziej imponuje w postawie Jana Karskiego?

– Przede wszystkim wierność sprawie, której poświęcił życie, i prawdzie, której był naocznym świadkiem, a także jego pojmowanie tolerancji, odwaga i bezkompromisowość. Był jednym z kilku emisariuszy między rządem RP na uchodźstwie a podziemiem. Kiedy w 1942 roku wyruszał na kolejną misję, jego podstawowym zadaniem było dostarczenie informacji o sytuacji w kraju i położeniu polskiej ludności, porażony jednak aktami eksterminacji Żydów, sam podjął decyzję o sporządzeniu raportu w tej sprawie i poinformowaniu aliantów o tragicznej sytuacji ludności żydowskiej w okupowanej przez Niemców Polsce. Naziści rozpoczęli wówczas w Warszawie masowe deportacje Żydów do obozu zagłady w Treblince. Zbierając informacje, dwukrotnie przedostawał się do warszawskiego getta, a także do obozu przejściowego w Izbicy, z którego Żydzi kierowani byli do obozów zagłady. Posiadał niezwykłą zdolność obserwacji i umiejętność wnikliwej analizy. Jak sam niejednokrotnie podkreślał, był jednak tylko „płytą gramofonową”, na którą nagrane zostały głosy polityków i żołnierzy podziemia. Doskonale rozumiał istotę swojej misji i jej niezwykłą wartość, ale siebie postrzegał instrumentalnie, nie czuł się kimś wyjątkowym, ponadto prześladowała go świadomość porażki i „niedokończonej misji”.

Zadanie wykonał…

– Karski był głęboko przekonany, że jego misja zakończyła się niepowodzeniem. Jego wstrząsające sprawozdanie nie przyniosło oczekiwanych efektów. Świat dowiedział się prawdy i nie zrobił nic, aby zapobiec zagładzie, a w każdym razie aby zmniejszyć jej rozmiar. Szczegółowa relacja przedłożona brytyjskiemu ministrowi spraw zagranicznych ani nawet spotkanie z prezydentem Franklinem Rooseveltem nie przyczyniły się do podjęcia działań powstrzymujących pogrom ludności żydowskiej na ziemiach okupowanych przez Niemców. Musimy jednak pamiętać o tym, że jego zadaniem było przede wszystkim poinformować o realizacji przez III Rzeszę planu zagłady Żydów. Z tego zadania wywiązał się znakomicie, gdyż dotarł do przedstawicieli najważniejszych elit brytyjskich oraz amerykańskich.

Dlaczego misja Karskiego nie zmieniła biegu wydarzeń?

– Należy pamiętać o tym, że alianci mieli jasne priorytety wojenne, chcieli jak najszybciej i kosztem jak najmniejszych strat pokonać III Rzeszę. Ratowanie Żydów wpisywało się w te cele, ale przyjęcie dodatkowych, humanitarnych priorytetów oznaczało, że cel główny, a więc pokonanie III Rzeszy, można było osiągnąć wolniej i za cenę większych strat. Materiały, jakie Karski przywiózł z Polski, posłużyły do sporządzenia szczegółowego raportu o Holokauście przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych w rządzie RP w Londynie Edwarda Raczyńskiego. Dokument ten miał posłużyć jako niezbity argument uzasadniający prośbę o pomoc skierowaną do rządów Anglii i USA. Przedstawione dowody eksterminacji Żydów, dokładne informacje o strukturze, organizacji i funkcjonowaniu Państwa Podziemnego w okupowanej Polsce miały umożliwić aliantom współdziałanie z polskimi partyzantami, oczekiwano między innymi bombardowania linii kolejowych, którymi transportowano Żydów do niemieckich obozów zagłady. Karski nie poprzestał na dostarczeniu raportu politykom, spotykał się także z przedstawicielami duchowieństwa, dziennikarzami, a nawet artystami i twórcami w Hollywood. Po latach wspominał rozmowę z żydowskim sędzią Sądu Najwyższego Feliksem Frankfurterem, który po wysłuchaniu relacji zawyrokował, że wszystko, o czym opowiada emisariusz, jest tak potworne, że nie może być prawdą. Tak więc jednym z powodów braku odpowiedniej reakcji mogło było niedowierzanie. Przedstawiane przez Karskiego fakty przyjmowano jako propagandową akcję polskiego rządu emigracyjnego. Alianci ograniczyli się do sporządzenia deklaracji, która potępiała niemiecką politykę eksterminacji Żydów, a prezydent Franklin dopiero pod koniec wojny powołał radę do spraw uchodźców wojennych, której działania uratowały w Europie życie wielu tysiącom Żydów. Dziś, kiedy nasza wiedza na ten temat jest wsparta dokumentami, oryginalnymi filmami, fotografiami i świadectwami tych, którzy ocaleli, wydaje się to niezrozumiałe, ale w pierwszych latach wojny informacje na ten temat były szczelnie izolowane przez Niemców, a naoczni świadkowie przebywali w gettach czy w obozach zagłady. W opowieść kuriera nikt nie mógł uwierzyć.

Kariera zawodowa Jana Karskiego była zdumiewająca, podobnie jak jego wojenne losy.

– Zawsze marzył o pracy dyplomaty i dobrze się do tego zawodu przygotował. Po studiach prawniczych i ukończeniu kursu w Szkole Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim kolejne praktyki na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych odbył w Genewie i Londynie, a od 1 stycznia 1939 roku był już pełnoprawnym pracownikiem ministerstwa, w którym powierzono mu funkcję referendarza i sekretarza wydziału polityki emigracyjnej. W sierpniu 1939 roku awansował na sekretarza dyrektora personalnego MSZ Wiktora Tomira Drymmera. Oczywiście używał wówczas swojego prawdziwego nazwiska – Jan Kozielewski. 17 września 1939 roku w Tarnopolu Piąty Dywizjon, do którego trafił młody podporucznik, rozbroili Rosjanie, udało mu się jednak uciec – najpierw z radzieckiej, później niemieckiej niewoli. Pracę konspiracyjną rozpoczął w październiku, natychmiast po przybyciu do Warszawy, w dużej mierze zawdzięczał ją rekomendacji starszego brata Mariana, który był wówczas komendantem Policji Państwowej w stolicy, dzięki niemu także trafił z misją do polskiego rządu we Francji. Miał dyplomatyczne doświadczenie, znał świetnie kilka języków obcych, posiadał niebywałą pamięć, spełniał więc wszystkie wymogi emisariusza.

Jednak przy pierwszej konfrontacji z wrogiem okazało się, że nie był dostatecznie przygotowany.

– Kiedy w czerwcu 1940 roku wracał z drugiej misji, już pod nazwiskiem Jan Karski, na skutek zdrady opłacanego przez podziemie Słowaka został aresztowany i po kilku dniach tortur, bojąc się, że nie wytrzyma i w końcu wyjawi tajemnice, które powierzali mu przywódcy konspiracji, zdecydował się na samobójstwo. Dla gestapo był jednak bardzo cennym więźniem, leczono go najpierw na Słowacji, a następnie w szpitalu w Nowym Sączu, skąd został uwolniony w wyniku brawurowej akcji połączonych sił członków Związku Walki Zbrojnej z krakowskim oddziałem Polskiej Partii Socjalistycznej. Niemal natychmiast powrócił do pracy w konspiracji, sporządzał raporty, które przekazywał redakcjom prasy podziemnej. Latem 1942 roku został wezwany, tym razem do Londynu, skąd wyruszył na najważniejszą misję…

Pomnik Jana Karskiego w Kielcach
Pomnik Jana Karskiego w Kielcach

Poświęcenie i zaangażowanie Jana Karskiego w ratowanie narodu żydowskiego było niezwykłe, przecież on sam nie był Żydem…

– Rzeczywiście, wychował się w rodzinie katolickiej, mieszkał w kamienicy czynszowej w Łodzi, gdzie większość jego kolegów i sąsiadów stanowili Żydzi. Z domu rodzinnego wyniósł szacunek dla drugiego człowieka. Matka niejednokrotnie zlecała mu opiekę nad młodszymi żydowskimi dziećmi sąsiadów. Całkowicie nieznane mu było pojecie antysemityzmu. To, co zobaczył w okupowanej Warszawie w 1942 roku, przeraziło go. Przebywając w getcie, był przekonany, że jego relacja wstrząśnie zachodnimi politykami i pomoc przyjdzie natychmiast. Nie tylko w to wierzył, karmił tą nadzieją także ufnie podejmujących go Żydów. Obraz tego, co tam zobaczył, prześladował go przez całe życie. Pozostało w nim przeświadczenie, że tak naprawdę nie uratował nikogo, choć chciał ratować miliony. W 1965 roku Jan Karski ożenił się z polską Żydówką Polą Nireńską, tancerką i choreografką, której większość rodziny zginęła w obozach zagłady. Po tragicznej śmierci żony (1992 roku) dla uhonorowania jej pamięci ustanowił w 1993 roku Nagrodę Jana Karskiego i Poli Nireńskiej. Jest ona administrowana przez Żydowski Instytut Naukowy w Nowym Jorku (YIVO Institute for Jewish Research), który przyznaje ją co roku autorom publikacji na temat roli i wkładu Żydów polskich w kulturę polską.

Po zakończeniu wojny nie wrócił do Polski.

– Karski nie mógł powrócić do kraju z powodu zmiany systemu na komunistyczny. Jako emisariusz zostałby niechybnie oskarżony o szpiegostwo. Propaganda sowiecka nazywała go arystokratą obojętnym na los robotników i chłopów, antysemitą powiązanym z polskimi nacjonalistami oraz marionetką w rękach rządu londyńskiego. Pozostał więc w Stanach Zjednoczonych. Brał udział w tworzeniu archiwum prezydenta Herberta Hoovera, ocalając materiały wielu placówek dyplomatycznych państw, które znalazły się w strefie wpływów ZSRR. Podjął studia dyplomatyczne w Georgetown University w Waszyngtonie, gdzie w 1952 roku obronił pracę doktorską. Przez 40 lat wykładał stosunki międzynarodowe i teorię komunizmu w tamtejszej School of Foreign Service. Jego praca naukowa zaowocowała monografią Great Powers and Poland (1919–1945). O swojej „niedokończonej misji” mówił coraz rzadziej. To milczenie trwało blisko 30 lat. Nigdy nie zabiegał o sławę. Dopiero upór francuskiego reżysera Claude’a Lanzmanna przyczynił się do powrotu emisariusza polskiego podziemia. Dokument Shoah nazwano drugą misją Karskiego, stał się przypomnieniem o Holocauście i bezradności przywódców wolnego świata wobec zagłady ludności żydowskiej.

Książka Story of a Secret State była wyrazem bezsilności Karskiego. Mimo że stała się bestsellerem, zapoczątkowała długi okres jego milczenia na temat misji.

– Karski pisał Story of a Secret State z myślą, że dzięki tej książce łatwiej będzie mu przekonać hollywoodzkich producentów do zrobienia filmu o Polskim Państwie Podziemnym. Hollywoodzkim twórcom historia wydała się zbyt tragiczna, a zarazem niewiarygodna. Plany filmowe spełzły więc na niczym, ale książka okazała się bestsellerem.

Rok później (w 1945 roku) została przetłumaczona na język norweski, szwedzki, islandzki, francuski…

– Książka doczekała się dziewięciu tłumaczeń. Niewątpliwie był to sukces, ale nie ten, którego oczekiwał Karski, bo w Hollywood sprawy polskie nie zyskały zainteresowania filmowców i była to dla Jana Karskiego kolejna porażka. Popularność książki stanowiła jednak pewne ukoronowanie starań o upowszechnienie dramatu polskiego Państwa Podziemnego.

Czego współczesne pokolenie uczy się od Jana Karskiego?

– Historia legendarnego emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego wpisuje się w kontekst relacji polsko-żydowskich, ale zachowuje też znacznie bardziej uniwersalne przesłanie – może być moralnym drogowskazem dla kolejnych pokoleń. Jego życie jest dowodem na to, że można zachować człowieczeństwo w obliczu najtrudniejszych nawet wyzwań – przemocy, totalitaryzmu i nienawiści. Życiorys Jana Karskiego to prezentacja polskiego bohaterstwa i lekcja patriotyzmu.

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora