Rozmowa z dr hab. Anną Tokarską, dyrektor Instytutu Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytetu Śląskiego

Batalia o czytelnika

12 maja minie 650 lat od wprowadzenia zawodu stacjonariusza, czyli pierwowzoru dzisiejszego wydawcy, bibliotekarza i księgarza w jednej osobie. Dla upamiętnienia tej ważnej dla polskiej nauki i kultury rocznicy rok 2014 został ogłoszony Rokiem Czytelnika. Honorowy patronat nad obchodami objął prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski. Dlaczego rok czytelnika, a nie czytelnictwa?

Dr hab. Anna Tokarska
Dr hab. Anna Tokarska

– To bardzo ważne, że po raz pierwszy dostrzeżono potrzeby czytelników w kontekście wspólnych działań bibliotekarzy, wydawców i księgarzy. Wszystkie spotkania, które organizowane są w roku jubileuszowym, związane są z tematyką realizowania potrzeb czytelniczych i satysfakcją osób czytających. Badania naukowe dotyczące pracy bibliotekarzy mają już długoletnią tradycję i są stosunkowo dobrze opracowane, wskaźniki między innymi struktury zasobów bibliotecznych, form komunikowania się z użytkownikami, a nawet godzin otwarcia bibliotek są wynikiem audytów i zmierzają do rozpoznania potrzeb czytelniczych. Tematem konferencji, sympozjów, wykładów czy warsztatów będzie nie tylko rola książki w życiu e-społeczeństwa, ale przede wszystkim poszukiwanie skutecznych form promowania czytelnictwa i metody podnoszenia jakości wszystkich usług związanych z książką: edytorskich, bibliotecznych i bibliotekarskich, oferty księgarskiej i antykwarycznej itp.

Zainteresowanie książką znacznie spadło po 1989 roku.

– To prawda, trzeba jednak pamiętać, że obecny rynek wydawniczy, chociażby przez swoje bogactwo istotnie różni się od tego sprzed 1989 roku, kiedy nakłady książek były znacznie mniejsze, a rynek był zmonopolizowany przez wydawnictwa państwowe. Badania polskiego czytelnictwa prowadzone są systematycznie (co dwa lata) przez pracowników Instytutu Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej. W 2002 roku nieczytających w ogóle było 44,4 procent, a dziesięć lat później liczba ta zwiększyła się do 60,8 procent (dane z 2012 roku). Jeszcze gorzej sytuacja kształtuje się w grupie czytających powyżej siedmiu książek rocznie, zmniejszyła się bowiem ona o połowę, analogicznie z 22,2 do 11,1 procent. Minimalnym optymizmem napawa fakt, że nieznacznie, ale jednak rośnie grono ludzi czytających teksty powyżej trzech stron, mogą to być zarówno artykuły prasowe, jak i informacje dostępne w Internecie. Na przestrzeni ostatnich dwóch lat liczba tych osób zwiększyła się o 6 procent, ale jednocześnie wzrosła, i to aż o 9 procent (z 32 do 41) liczba Polaków, którzy w ciągu ostatniego roku nie przeczytali żadnej książki, nie zapoznali się z tekstem o objętości trzech stron! Dla porównania przytoczę dwa przykłady: we Francji tylko 31 procent mieszkańców nie czyta w ogóle, natomiast w Czechach zaledwie 12 procent.

Wniosek jest wręcz przerażający – Polacy nie czytają.

Opierając się wyłącznie na danych statystycznych, należałoby stwierdzić, że czytelnictwo w tradycyjnym rozumieniu zanika, ale nie jestem przekonana, że to jest prawdziwy obraz naszego społeczeństwa, ponieważ nieznacznie, ale jednak wzrasta wypożyczanie zasobów bibliotek. Nie możemy jednak zapominać o najważniejszym wskaźniku, owych 60 procentach osób (powyżej 15 roku życia), które całkowicie zrezygnowało z czytania. We wszystkich ośrodkach badawczych zajmujących się stanem czytelnictwa trwają intensywne działania zmierzające do zahamowania tego procesu i przywrócenia dobrego obyczaju czytania książek. Najlepszym przykładem może być aktywność pracowników naszego Zakładu Czytelnictwa kierowanego przez dr hab. prof. UŚ Teresę Wilkoń. Każdego roku ukazuje się szereg opracowań dotyczących obiegu książki (także historycznej) i preferencji czytelniczych, zagadnień polskiego czytelnictwa w kontekście polityki wydawniczej ze szczególnym uwzględnieniem naszego regionu, czego dowodem są liczne publikacje prof. dr hab. Ireny Sochy, dr hab. Katarzyny Tałuć, dr Małgorzaty Gwadery, dr Hanny Langer, dr Marty Nadolnej-Tłuczykont, i wspomnianej dr hab. prof. UŚ Teresy Wilkoń. Nasza najnowsza książka to Bibliotekarstwo.

To publikacja pod redakcją pani dyrektor…

– Jest to synteza naukowa z zakresu bibliotekarstwa. Zagadnieniom związanym z czytelnictwem, pedagogiką biblioteczną oraz edukacją czytelniczą i medialną poświęcone są trzy rozdziały modułu piątego, a ich autorkami są dr hab. Katarzyna Tałuć, dr Małgorzata Gwadera i dr Hanna Langer. Publikacja adresowana jest do bibliotekarzy praktyków, osób kształcących się w zakresie bibliotekarstwa oraz studentów kierunku informacja naukowa i bibliotekoznawstwo.

Dlaczego nie czytamy?

– Braku zainteresowania czytaniem książek nie można tłumaczyć wyłącznie zmianami społeczno-demograficznymi. W dużej mierze jest to rezultat o wiele głębszego procesu kulturowego. W natłoku codziennych zajęć zanika, przekazywana z pokolenia na pokolenie, tradycja czytania w domach rodzinnych, a komputer i telewizja często zastępują opiekę rodzicielską. Ze względu na gigantyczny wręcz rozwój nowoczesnych technologii informatycznych rośnie przestrzeń niezrozumienia międzypokoleniowego. Zmieniający się bardzo często zestaw szkolnych lektur obowiązkowych także pogłębia brak porozumienia i uniemożliwia rozmowy na ich temat z rodzicami, dziadkami, a nawet starszym rodzeństwe. Nawyk czytania pojawia się w rodzinie, ale we współczesnym jej modelu, odległym od wielopokoleniowego, nieczęsto to ma miejsce. 34 procent Polaków z wykształceniem wyższym nie przeczytało w ciągu ostatniego roku żadnej książki, 17 procent nie przypomina sobie, żeby czytało jakąkolwiek prasę. W edukacji szkolnej także jest jeszcze wiele do nadrobienia. Obyczaj korzystania ze streszczeń zamiast czytania lektury stał się powszechnie stosowaną metodą. Nauczyciele przytłoczeni nadmiarem obowiązkowego programu nauczania nie mają czasu na egzekwowanie czytania lektur i to jest bardzo niebezpieczne zjawisko, ponieważ jeżeli dziecko nie zostanie „zarażone” chęcią czytania do siódmego, najpóźniej do trzynastego roku życia istnieje znikoma szansa, aby w jego dorosłym życiu znalazło się miejsce na książkę i czytanie.

Popularność Joanne Kathleen Rowling wzbudzała wiele kontrowersji, jednak dzieci łapczywie pochłaniały kolejne przygody Harry’ego Pottera.

– Warto pamiętać, że czytanie, oczywiście odpowiedniej (m.in. dostosowanej do wieku) lektury, uczy myślenia i rozumienia, rozwija słownictwo, rozszerza horyzonty, pobudza fantazję, pogłębia wiedzę, wyzwala uczucia i skłania do empatii, wpaja tolerancję, przeciwdziała przemocy, rozbudza zainteresowania, pomaga zrozumieć siebie i innych, buduje komunikację międzypokoleniową a także, o czym nie należy zapominać, dostarcza rozrywki, daje ukojenie. Można przytaczać jeszcze szereg korzyści, ale w przypadku fenomenu czytelniczego Harry’ego Pottera należy podkreślić fakt, że dla wielu dzieci jest to pierwszy kontakt z atrakcyjną i inspirującą książką, dzięki której zapewne sięgną one po kolejną lekturę, a to zapoczątkuje nawyk czytania.

Może w grupie nieczytających są miłośnicy e-booków…

– Byłoby dobrze, ale tak nie jest, ponieważ po książki w wersji elektronicznej sięgają zazwyczaj osoby, które czytają siedem i więcej książek rocznie. Do lektury e-booków kiedykolwiek w życiu przyznało się 7 procent badanych, a do słuchania audiobooków – 6 procent, są to młodzi, dobrze wykształceni mieszkańcy wielkich miast, pochodzący z rodzin inteligenckich.

A jednak biblioterapia cieszy się już dużą popularnością.

– To znakomita pomoc terapeutyczna, do której coraz częściej sięga medycyna, szczególnie w leczeniu wszelkiego typu psychoz czy lęków. Odpowiednio dobrana lektura wpływa kojąco na psychikę, także pozwala się zrelaksować, co sprzyja osiągnięciu równowagi psychicznej. Biblioterapia przynosi znakomite efekty w rozwiązywaniu problemów emocjonalnych nie tylko u dzieci, ale także i u dorosłych, jak również będących w niekorzystnej sytuacji: seniorów, osób chorych, samotnych. Terapeutyczne działanie książki znane jest już od stuleci.

Biblioteki dostosowują się do potrzeb i wymagań użytkowników. Co to znaczy przyjazna biblioteka?

– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ czego innego oczekują czytelnicy młodzi, czego innego seniorzy. Młodzi preferują przestronne, nowoczesne wnętrza wyposażone w technologiczne nowinki, nie odczuwają potrzeby kontaktowania się z bibliotekarzami. Idealne są dla nich takie skarbnice wiedzy, jak Biblioteka Śląska czy CINiBA. Biblioteka jest dla nich rodzajem hipermarketu kultury, w którym samodzielnie dokonują wyborów, mając w zasięgu ręki dostępne książki, czasopisma, bazy danych. Przeciwnie osoby starsze, które o wiele lepiej czują się w małych, kameralnych przestrzeniach i oczekują od bibliotekarza porady, czasem dłuższej rozmowy.

Nowoczesność może także wzbudzać obawy.

– To problem, którym zajmuje się wielu naukowców. Lęk przed nowoczesną przestrzenią architektoniczną biblioteki, trudnościami, na jakie użytkownik może natrafić podczas korzystania z katalogów bibliotecznych i udostępniania zbiorów, spowodowany jest najczęściej brakiem doświadczenia w korzystaniu z takich obiektów, ale bywa, że przyczyny tkwią głębiej, w zaległościach edukacyjnych, kłopotach komunikacyjnych, niechęci do nauki itp. Nie można lekceważyć tego zjawiska, ponieważ lęk przed biblioteką (library anxiety) może bezpowrotnie odstraszyć potencjalnego czytelnika.

Skoro Polacy nie czytają, czym można tłumaczyć ogromne zainteresowanie targami książki?

– Przyciąga chęć zakupu po promocyjnych cenach nowości wydawniczych bądź zapoznania się z nimi. Szczególnym jednak magnesem są spotkania z pisarzami, ilustratorami, twórcami książki, edytorami… Im większa różnorodność imprez towarzyszących targom, tym oczywiście frekwencja jest wyższa. I tak jak w przypadku bibliotek, musi to być przede wszystkim przyjazne miejsce spotkań, zapewniające kameralną atmosferę rozmowy z innymi czytelnikami, pozwalające na chwilę relaksu przy kawie. Ubiegłoroczne targi w Krakowie były przykładem znakomicie zorganizowanej imprezy, w każdej niemal salce tłumy nie odstępowały autorów. Wszędzie można było spotkać grupy uczniów, nauczycieli, studentów, całe rodziny.

Uczelnie, różne instytucje, wydawnictwa prześcigają się w akcjach promujących książki.

Formy zachęty do powrotu do książki są rzeczywiście bardzo różnorodne. Wystarczy prześledzić spektakularne akcje ogólnopolskie, przede wszystkim Cała Polska czyta dzieciom, ale również m.in. Czytam sobie; Czytam wszędzie; Mądra szkoła czyta dzieciom; Nie czytasz? Nie idę z Tobą do łóżka; Olej stado, bądź czarną owcą; Jedna firma jedna książka, cały szereg inicjatyw regionalnych: Śląskie czyta; Zabajani, Bajeczne manewry literackie; Bajka z ciastkiem… Świetnie sprawdził się program Mariacka czyta. Znakomitym przykładem jest najnowszy pomysł Biblioteki Śląskiej i Uniwersyteckiego Centrum Okulistyki i Onkologii w Katowicach „Audiobooki dla onkologii”, dzięki któremu na szpitalnych oddziałach są dostępne specjalne zestawy audiobooków i mobilna biblioteczka, w której chorzy mogą skorzystać z tradycyjnego księgozbioru udostępnionego przez Bibliotekę Śląską. Modny zaczyna być także bookcrossing, czyli nieodpłatne przekazywanie książek, pozostawianie ich w różnych miejscach publicznych po to, aby każdy mógł je przeczytać i przekazać dalej. Promocja czytania w Polsce jest znakomicie zorganizowana, jestem optymistką, może nie od razu dogonimy Czechy, ale spróbujmy przynajmniej dorównać Francji, wierzę, że to jest możliwe!


Fotografie: Agnieszka Sikora