W 2011 roku Sejmik Województwa Śląskiego ustanowił Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku. Obchodzony jest co roku w ostatnią niedzielę stycznia

Przywracanie pamięci

Z okazji tegorocznego Dnia Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku 4 lutego w Muzeum Historii Katowic dr hab. Zygmunt Woźniczka z Zakładu Teorii i Historii Kultury na Wydziale Filologicznym wygłosił wykład poświęcony temu dramatycznemu okresowi w historii naszego regionu.

Dr hab. Zygmunt Woźniczka wygłosił wykład zatytułowany „Tragedia Górnośląska
1945 roku”
Dr hab. Zygmunt Woźniczka wygłosił wykład zatytułowany „Tragedia Górnośląska 1945 roku”

Dr hab. Zygmunt Woźniczka rozpoczął swój wykład od uświadomienia słuchaczom, że specyfika poprzedniego systemu polegała na tym, iż nie tylko niszczył on ludzi, ale starał się wymazać ich ze świadomości społecznej. Tak też się stało w kwestii tragedii Ślązaków – w dużym stopniu podjęte zostały próby jej wymazania. Przed długie lata nie wolno było na ten temat pisać. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych zaczęto prowadzić śledztwa w sprawie tzw. białych plam i nagle się okazało, że tu, na Śląsku były obozy po wojnie, że ludzie byli więzieni w łagrach. Jeszcze wtedy świadkowie tamtych wydarzeń bali się o tym mówić, ale prawda zaczęła się powoli przebijać do świadomości. Jedne z pierwszych badań na ten temat prowadził dr hab. Zygmunt Woźniczka, czego pokłosiem była książka Z Górnego Śląska do sowieckich łagrów (wydana w 1996 roku). Zamieszczono w niej m.in. tzw. listę Ziętka (pond 9 tys. nazwisk osób deportowanych do ZSRR). Później badania na ten temat zaczął prowadzić IPN.

Co to jest tragedia śląska? Historyk zdefiniował ją jako całokształt, wielopłaszczyznowość represji, jakie dotknęły mieszkańców tej ziemi po 1945 roku, czyli deportacje do Związku Radzieckiego, demontaże maszyn i urządzeń, niszczenie dóbr kultury i obozy. Podkreślił, że nie można zapominać, iż była to również degradacja Ślązaków, często czynienie z nich obywateli drugiej kategorii. Wykładowca zwrócił uwagę na fakt, że represje były elementem budowania nowego, komunistycznego systemu. Cała Europa Środkowo-Wschodnia była obszarem represjonowanym. Wyzwolenie spod okupacji hitlerowskiej prowadziło do zniewolenia przez ZSRR. Rosjanie dopuszczali się tu gwałtów, rabunków i wywożenia do łagrów. O wyjątkowości Górnego Śląska w tej kwestii świadczy skala represji. Tu stosowano odpowiedzialność zbiorową i represjonowano człowieka, bo był Niemcem lub za Niemca był uznany, jak również Polaków, często żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Obozy pracy oczywiście występowały w całej Europie, na Śląsku jednak było ich najwięcej. Tworzyły swoisty śląski gułag – tu sporą część ludności uważano bowiem za niepewną i wymagającą izolacji, a ponadto obozy gromadziły siłę roboczą niezbędną do pracy w przemyśle.

Dr hab. Zygmunt Woźniczka wyjaśnił, że tragedia śląska ma wiele aspektów. Po pierwsze były to zniszczenia i zbrodnie, dokonane przez Armię Czerwoną, a po drugie – działania polskiego aparatu represji. Sowieci prowadzili walki, w tym o Bytom, a przede wszystkim o Gliwice czy Racibórz.

– Druga sprawa to metodyczne działania Rosjan już po zajęciu terenu. Chcieli oni pozyskać reparacje wojenne. Specjalne grupy jeździły po Śląsku i wszystko spisywały – maszyny, tramwaje, węgiel na hałdach – tłumaczył wykładowca. Wywożono wszystko, co się dało. Skala tego zjawiska była bardzo wielka. Wywiezione maszyny i surowce bardzo pomogły w odbudowie sowieckiej gospodarki, ale odbyło się to kosztem degradacji Górnego Śląska, na którym utrwalono dominację przemysłu wydobywczego i hutniczego kosztem innych nowocześniejszych gałęzi przemysłu.

Kolejną kwestią jest tragedia wywożonych stąd ludzi. W lutym dano ogłoszenie, że wzywa się wszystkich mężczyzn do prac porządkowych na zapleczu frontu. Zawierało ono sankcję, że ten, kto się nie zgłosi, będzie represjonowany, więc zgłaszali się wszyscy, np. z Huty Baildon wyjechało 400 osób, wróciły cztery. Zabierano też całe załogi, które wyjeżdżały tak, jak stały, np. z kopalni Sośnice. Najpierw zamykano ich często w prowizorycznych obozach poniemieckich, potem pędzono na stacje kolejowe i ładowano do wagonów. Deportowani wyrzucali z pociągów kartki papieru z krótką informacją, czasami były jedynym śladem po nich. Przypuszcza się ze sowieci mogli wywieź nawet 60–90 tys. osób. Najczęściej jechali do Donbasu, do tamtejszych kopalń. Zamykano ich w lagrach i goniono do morderczej pracy, której wielu nie przeżyło.

– Wywózki ludzi i demontaże ustały po ogołoceniu całego regionu z siły roboczej i maszyn. Sowieci nie chcieli ich dalej prowadzić, gdyż w połowie 1945 narzucili nam umowy węglowe. Na ich podstawie mieliśmy wydobywać węgiel dla Rosjan, ale żeby to robić, potrzeba było ludzi i infrastruktury – kontynuował wykładowca. Zwrócił również uwagę na jeszcze jedną charakterystyczną cechę tragedii śląskiej: na represje sowieckie nakładały się tutaj represje polskie. Silne nastroje antyniemieckie, panujące zarówno we władzach, jak i wśród społeczeństwa polskiego, ułatwiły wprowadzanie przez władze polityki polonizacji i odniemczania. Zgodnie z jej założeniami nie tylko niszczono ślady kultury niemieckiej, ale i wielu ludzi zamykano do obozów, żeby poddać ich weryfikacji narodowej. W praktyce oznaczało to pozyskiwanie taniej siły roboczej i możliwość rabunków mienia. Szacuje się, że w obozach zginęło 20 tysięcy ludzi, często w wyniku chorób i wyniszczenia. Polonizacja na tych terenach często miała charakter negatywny – oznaczała degradację społeczną, materialną i kulturową. Podobnych praktyk nie obserwowano w całym kraju. Przez to miejscowi czuli się tu na Śląsku jak nie u siebie. To generowało procesy izolacji, odosobnienia, wrogości, a późniejszym czasie, przy nadarzającej się okazji, chęć wyjazdu.

– Tragedia śląska jest tematem bardzo skomplikowanym, u wielu ludzi spowodowała traumę na całe życie – podsumował swoje wystąpienie dr hab. Zygmunt Woźniczka i zakończył, stawiając skłaniające do refleksji pytania: – Jak to oceniać? Jak o tym pisać, a przede wszystkim: jak zadośćuczynić w sytuacji, kiedy często ofiar tragedii śląskiej już nie ma?

Autorzy: Olga Witek
Fotografie: Olga Witek