7 lutego w rektoracie UŚ odbył się briefing prasowy z udziałem mgr. Łukasza Smackiego i dziennikarza śledczego Thomasa Molleta

Między ustami a brzegiem pucharu

Opowieść o morderstwie, dochodzeniu do prawdy i o tym, dlaczego dziennikarz z odległej o 30 tysięcy kilometrów Republiki Południowej Afryki przyjechał do Polski, licząc na pomoc doktoranta w Instytucie Informatyki UŚ mgr. Łukasza Smackiego.

Dziennikarz śledczy Thomas Mollet i mgr Łukasz Smacki, doktorant z Instytutu Informatyki UŚ
Dziennikarz śledczy Thomas Mollet i mgr Łukasz Smacki, doktorant z Instytutu Informatyki UŚ

Czy widzę sztylet przed sobą, zwrócony Ku mojej dłoni rękojeścią?

W 2005 roku w RPA została zamordowana młoda studentka Inga Lotz. Zgodnie z twierdzeniami patologów do morderstwa doszło około godziny 16.00. Głównym dowodem w sprawie była okładka płyty DVD, którą ofiara wypożyczyła tego samego dnia o 15.00. Były na niej ślady odcisków palców jej chłopaka Freda van der Vyvera. To sugerowało, że był na miejscu zbrodni po godzinie 15.00, on sam twierdził natomiast, że w tym czasie był w pracy poza miastem. Nikt jednak tego alibi nie potwierdził, a w jego samochodzie znaleziono młotek, którego kształt pasował do ran na ciele zamordowanej. Stał się tym samym głównym podejrzanym.

– Wydawać by się mogło, że sprawa jest oczywista i prokuratura tak do tego podeszła – mówi mgr Smacki. – Zajmował się nią młody, niedoświadczony prokurator. Śledczy nie wzięli jednak pod uwagę tego, że ojciec oskarżonego jest zamożnym człowiekiem i zatrudni rzeszę znanych adwokatów i ekspertów z zagranicy. Ci ostatni przedstawili dwie ekspertyzy, z których wynikało, że odciski pobrane z miejsca przestępstwa nie pochodzą z płyty DVD, mimo że takie twierdzenie znalazło się w policyjnym raporcie. Ale procedura w RPA jest taka, że na miejscu przestępstwa nie robi się fotografii przed zdjęciem śladu z przedmiotu. Policja nie cieszy się również wysokim poziomem zaufania publicznego. Eksperci z zagranicy stwierdzili zaś, że te ślady nie zostały pobrane z płyty DVD, tylko ze szklanki, na której oskarżony zostawił odciski palców kilka dni wcześniej oraz że policja specjalnie go wrobiła, fingując dowody. Koronnym argumentem obrony na rzecz tego, że odciski pochodzą ze szklanki, było to, że jeden z nich trochę przypomina kształtem usta. Adwokaci znaleźli ekspertów, którzy stwierdzili, że jest to istotnie odcisk ust, policja i powołani przez prokuraturę eksperci uważali natomiast, że to ślad palca w lateksowej rękawiczce pozostawiony przez technika kryminalistycznego, który zbierał ślady. Zazwyczaj lateksowa rękawiczka nie zostawia odcisków, w tym czasie jednak było bardzo wilgotno i gorąco, w związku z czym mogła być pokryta potem. W śledztwie nawet nie zadano sobie trudu, aby odnaleźć panią, która zdejmowała te odciski, żeby porównać kształt jej palca z tym śladem. Adwokaci odwracali kota ogonem, podsuwając różne, często będące na bakier z logiką uzasadnienia, byle tylko udowodnić, że odciski zostały pobrane ze szklanki. Podobnie podważali wiarygodność innych dowodów. Stworzyli przez to tyle wątpliwości w oczach sądu, że musiał on uniewinnić van der Vyvera.

Chcąc świat oszukać, stosuj się do świata, Ubierz w uprzejmość oko, dłoń i usta, Wyglądaj jako kwiat niewinny, ale Niechaj pod kwiatem tym wąż się ukrywa

Uniewinniony poczuł się na tyle pewnie, że pozwał policję z RPA na 46 milionów dolarów za, jego zdaniem, fałszywe oskarżenia. Nadało to sprawie jeszcze większy rozgłos. Pierwszą sprawę sądową van der Vyver wygrał, ponieważ zaważyły przychylne mu opinie zagranicznych ekspertów. Sprawa następnie trafiła do Sądu Najwyższego RPA – tam przeanalizowano wszystkie procedury, które wykonywała policja. Okazały się one jak najbardziej poprawne. Ponadto nie było podstaw, żeby twierdzić, że policja chciała go „wrobić”. W efekcie van der Vyver przegrał proces, a zatem okazało się, że policja nie spreparowała dowodów. Nie zmienia to natomiast faktu, że w pierwotnej sprawie wciąż cieszy się statusem uniewinnionego.

– Te dwa wyroki się właściwie wykluczają, bo został uniewinniony dlatego, że sąd myślał, iż policja go wrobiła, a potem sądownie stwierdzono, że nic takiego nie miało miejsca – stwierdza doktorant. – Sprawą zainteresował się w końcu miejscowy dziennikarz śledczy Thomas Mollett, który rozpoczął prywatne dochodzenie. Mollett zebrał dowody na to, że raport patologa zawiera błąd i kształt młotka znalezionego w samochodzie podejrzanego pasuje do ran na ciele ofiary (a jest to młotek, który trudno znaleźć w RPA, gdyż został wyprodukowany w Kanadzie). Znalazł też poszlaki mówiące o dopasowaniu podeszwy buta podejrzanego do śladów krwi znalezionych na miejscu przestępstwa. Zdaje sobie jednak sprawę, iż żeby sprawa wróciła z powrotem na wokandę, potrzebny jest jeszcze dowód na to, że odciski podejrzanego nie zostały pobrane ze szklanki. Udowodnił już, że ślady nie zostały pobrane z owalnej powierzchni. Szklanka jest taką powierzchnią, więc jeżeli pobierzemy znajdujący się tam ślad na kartę kryminalistyczną, to odbita krawędź szklanki ma brzeg półokrągły. Natomiast w przypadku pobierania odcisków z powierzchni płaskiej, jak płyta DVD, krawędzie są zawsze proste. Na śladzie pochodzącym z miejsca przestępstwa można zauważyć, że krawędzie są proste. Niezbędne jest jednak jeszcze dowiedzenie, że ten zagadkowy ślad nie jest odciskiem ust. Kluczem może być ekspertyza, która nie zostałaby wykonana przez badaczy podatnych na naciski z jednej bądź drugiej strony. I w ten sposób Thomas Mollett trafił do mnie – podsumował mgr Smacki.

Sprawiedliwość Zwraca podaną przez nas czarę jadu Do własnych naszych ust

Mgr Łukasz Smacki jest doktorantem w Zakładzie Komputerowych Systemów Biomedycznych (ZKSB) w Instytucie Informatyki Uniwersytetu Śląskiego, pracującym pod opieką naukową prof. dr. hab. inż. Zygmunta Wróbla, a zarazem stypendystą „DoktoRIS – Programu stypendialnego na rzecz innowacyjnego Śląska”. Wraz z innym doktorantem z ZKSB, mgr. Jackiem Łuczakiem, stypendystą programu ŚWIDER, prowadzą prace nad komputerowym systemem identyfikacji odcisków ust do celów kryminalistycznych (badania były opisywane w artykule „Kolekcjoner ust” [„Gazeta Uniwersytecka UŚ” nr 4 (204) styczeń 2013]. Wyniki swoich badań mgr Smacki publikuje w międzynarodowej prasie specjalistycznej i właśnie w ten sposób został znaleziony przez Thomasa Molletta, który potrzebował niezależnej ekspertyzy, wyjaśniającej, czy wzmiankowany odcisk jest bardziej podobny do śladu ust, czy do śladu palca w lateksowej rękawiczce. Z natury bowiem opinia eksperta – człowieka – nie jest obiektywna, czego nie sposób powiedzieć o algorytmie systemu komputerowego.

W jaki sposób ten system będzie działał? Thomas Mollett ma w RPA pobrać odciski ust ze szklanki od grupy kontrolnej złożonej z co najmniej 30 osób – mężczyzn w wieku dwudziestu kilku lat, o wzroście ok. 1,8 m, zbliżonych fizycznie do podejrzanego. Tak samo pobranych zostanie co najmniej 30 odcisków palców w lateksowej rękawiczce na płytach DVD od kobiet w podobnym wieku i o podobnym wzroście do technik kryminalistycznej, która pobierała odciski z miejsca przestępstwa.

– Zbudujemy system komputerowy, który przeanalizuje odciski ust pod kątem ich cech charakterystycznych – współczynnika proporcji albo cech tekstury tego odcisku, pola powierzchni, kąta nachylenia, stopnia krzywizny, parametrów tekstury itd. I spośród zebranych odcisków uzyskamy pewną statystyczną charakterystykę odcisku ust. Te same parametry zastosujemy do odcisku palca. Gdy już zgromadzimy te dane statystyczne i przeanalizujemy odcisk z miejsca przestępstwa, będziemy w stanie powiedzieć, w jakim stopniu jest on podobny do typowego odcisku ust, a w jakim do typowego odcisku palca w lateksowej rękawiczce. System wygeneruje wyniki, np. 80 proc. i 40 proc. podobieństwa dla pierwszej i drugiej opcji. Opinie ekspertów są sprzeczne, chodzi o to, żeby mieć obiektywną ekspertyzę, którą wykona maszyna – tłumaczy mgr Smacki.

Co ma przyjść, przyjdzie, co ma minąć, minie W dni najburzliwsze czas jednako płynie

Zebranie śladów, które będą służyły do analizy, potrwa około dwóch miesięcy, stworzenie algorytmu zajmie około czterech miesięcy. Może się jednak okazać, że będą problemy ze skompletowaniem grupy kontrolnej, przez co proces konstruowania porównawczej bazy danych trzeba będzie powtórzyć.

– Z naszego punktu widzenia duże problemy raczej się nie pojawią – będziemy bazować na algorytmach analizy obrazu cyfrowego, które znamy i stosujemy od lat. Cały czas szukamy jednak nowych cech, które będziemy mogli przeanalizować, bo im jest ich więcej, tym analiza jest pełniejsza. Ewentualne opóźnienia mogą być spowodowane implementacją tych nowych cech charakterystycznych – mówi doktorant.

– Nie chciałbym, żeby ktoś odniósł wrażenie, że chcemy posadzić za kratkami van der Vyvera – podejmuje. – My pragniemy wyjaśnić tę sprawę. Rodzice ofiary zasługują na to, żeby poznać prawdę. Podziwiam Thomasa Molletta za to, że mimo iż zna tak dobrze szczegóły tej sprawy, to działa obiektywnie. Swoje teorie opiera na faktach i dowodach, a nie na własnej intuicji.

Cytaty pochodzą z tragedii Makbet Williama Szekspira w przekładach Józefa Paszkowskiego i Macieja Słomczyńskiego.

Autorzy: Tomasz Okraska
Fotografie: Agnieszka Szymala