Sesja popularnonaukowa „Kościół a kultura niezależna w latach 80.”

Katowicki underground

Więcej zdjęć z sesji "Kościół a kultura niezależna w latach 80."

21 stycznia na Wydziale Teologicznym UŚ, w ramach projektu edukacyjnego Instytutu Pamięci Narodowej – Rok Kultury Niezależnej, odbyła się sesja popularnonaukowa „Kościół a kultura niezależna w latach 80.”. Jej organizatorami byli: katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej, Zakład Teologii Patrystycznej i Historii Kościoła Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, Muzeum Archidiecezjalne oraz Biblioteka Teologiczna UŚ.

O lewej: Andrzej Makowiecki, prof. Julian Gembalski, prof. Maciej Bieniasz, prof. Roman Kalarus i na pierwszym planie ks. prof. Jerzy Myszor
O lewej: Andrzej Makowiecki, prof. Julian Gembalski, prof. Maciej Bieniasz, prof. Roman Kalarus i na pierwszym planie ks. prof. Jerzy Myszor
W panelu wzięli udział: prof. Maciej Bieniasz, prof. Julian Gembalski, prof. Roman Kalarus, Bogusław Kierc, Andrzej Makowiecki, ks. dr Stanisław Puchała, Józef Skrzek oraz prof. Jerzy Wuttke. Moderatorem dysku-sji był ks. prof. Jerzy Myszor. Wprowadzeniem do tematu była multimedialna prezentacja dr Łucji Marek, obrazująca najważniejsze inicjatywy kulturalne, zrealizowane przez polskich artystów w kościołach w ósmej dekadzie XX wieku.
Dramatyczne lata 80. pozostają obszarem intensywnych badań i analiz historycznych. Zdawać by się mogło, że skoro od stanu wojennego dzieli nas niespełna 30 lat i wszelkie świadectwa i materiały pozostają w zasięgu ręki, nic nie stoi na przeszkodzie skrupulatnego usystematyzowania wydarzeń tamtego okresu, a jednak rzeczywistość jest daleka do ideału. Nadal wielu posiadaczy historycznych i unikatowych dokumentów bezradnie poszukuje instytucji, której mogliby przekazać swoje bezcenne pamiątki, a nie znajdując zainteresowania… pozbywa się ich. Dla pokolenia uczestników obalania komunizmu, lata 80. są zbiorem osobistych przeżyć, zachowanych obrazów, indywidualnych doświadczeń, ale dla pokolenia, którego nie było wówczas na świecie, okres ten niczym nie różni się od zamierzchłych czasów – na przykład panowania Kazimierza Wielkiego. Niedostateczna wiedza może prowadzić nie tylko do fragmentarycznego ale także i sfałszowanego obrazu ówczesnej rzeczywistości. Dlatego dbałość o gromadzenie świadectw tamtych lat winna być obowiązkiem. Pod tą deklaracją podpisali się wszyscy uczestnicy spotkania.
Profesor Maciej Bieniasz zakwestionował cezurę czasową lat 80.
- Kulturę tak zwaną niezależną nie stworzył generał Jaruzelski, stan wojenny, ani nawet „Solidarność”. Stworzył ją metropolita krakowski Karol Wojtyła, kiedy został patriarchą Kościoła. Tak więc lata osiemdziesiąte zaczynają się już w 1978 roku, natomiast kończą się wtedy, kiedy ta wielka formacja kulturowa dochodzi do połowy lat dziewięćdziesiątych.
Ks. Stanisław Puchała sięgnął bardziej odległych czasów, wyjaśniając: - To zaczęło się znacznie wcześniej. Kultura zawsze była obecna w Kościele. W PRL katolicy nie mogli publicznie wyrażać swoich wartości, dlatego poezja, muzyka, teatr pojawiły się w świątyniach.
Wiele emocji wywołała multimedialna prezentacja, w której wyeksponowano niemal wszystkie dziedziny sztuki, goszczące w kościołach, a także undergroundową działalność aktorów, malarzy, poetów… Wzorcowe przykłady zostały zilustrowane obrazami z kościołów w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Wrocławiu. Wśród najbardziej tętniących życiem kulturalnym miejsc nie pojawiły się Katowice ani żadne inne miasto Górnego Śląska. Ks. S. Puchała nie ukrywał rozczarowania i odczytał kilkanaście tytułów imprez muzycznych, teatralnych, plastycznych, poprzestając na paru wersach z wielostronicowej listy. Pominięcie ich w prezentacji, tłumaczył typową dla Śląska tradycją – tu się mało mówi, tu się po prostu robi.
Różne drogi wiodły twórców do Kościoła, jedni przychodzili ponieważ tu był ich dom, inni trafiali przypadkowo, bez znaku krzyża. Kiedy generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny prof. R. Kalarus postanowił na znak protestu nie robić nic i wytrwał w bezczynności kilka lat. Uważał, że uprawianie sztuki w tym podłym czasie jest czymś niegodziwym. Przypadek sprawił, że uczestnicząc w wernisażu koleżanki w galerii sztuki „Gołębnik” (w Wyższym Śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach), poznał ówczesnego dyrektora Muzeum Archidiecezjalnego ks. J. Myszora, który zaproponował mu projektowanie plakatów do wystaw organizowanych w galerii. Dla młodego, ale dobrze znanego już z pełnych ekspresji i seksu plakatów muzycznych grafika, nie była to łatwa decyzja, ale podjął wyzwanie i rozpoczął nowy etap swojej twórczości.
O ile, odcinając się od państwowych scen teatralnych, widowiskowych czy galerii – teatr, poezja, plastyka – wkraczały gościnnie do świątyń, o tyle muzyka była tam zawsze. O fenomenie koncertów, nie tylko muzyki religijnej, które przyciągały tłumy do przepełnionych kościołów, wspominał prof. J. Gembalski. Żadna sala filharmoniczna nie pomieściłaby tylu słuchaczy, dla wielu z nich było to pierwsze spotkanie z tak zwaną muzyką poważną, która w okresie ponurego PRL-u została szeroko upowszechniona.
- Na Górnym Śląsku zaczęły żywiołowo rozwijać się różne formy działalności muzycznej, angażując powołane do tego instytucje, które w tym momencie utożsamiały się z Kościołem. Prześledzenie ewolucji ukazuje powrót do czegoś, co w historii było usankcjonowane: muzyka a Kościół to jest relacja naturalna, zarówno dla rozwoju muzyki jak i dla rozwoju Kościoła – podsumował profesor.
Wkrótce do muzyków dołączyli poeci, aktorzy. I być może owa symbioza zapoczątkowała tak popularny dzisiaj nurt oratoryjny, którego przykładem jest Piotr Rubik.
Józef Skrzek, znany w latach 70. rockman, mówił o swoich ekspresyjnych upodobaniach, które ustąpiły miejsca „Kantacie Maryjnej”, jej pomysł zrodził się podczas piekarskiej pielgrzymki.
- Kiedy stałem w nieprzebranym tłumie zrozumiałem, że nie mogę jechać ani do Londynu, ani do Los Angeles. Moje miejsce jest tu, bo tu jest siła i energia i tu dzieją się wokół mnie istotne i wielkie sprawy, do dziś czuję radość, że mogłem w tym uczestniczyć – powiedział twórca zespołu SBB.
W Kościele znaleźli swoje miejsce także artyści teatralni. O wrocławskim NST (Nie Samym Teatrem) opowiadali jego twórcy: Bogusław Kierc i Andrzej Makowiecki. Spontaniczne zespolenie sztuk, współtworzących teatr, przyniosły efekty, które stały się źródłem niezwykłych i niezapomnianych emocji. Posługując się słowem, wspartym przez muzyków i plastyków, tworzyli atmosferę podnoszącą na duchu, podrywającą do działania, a co najważniejsze zarażającą odwagą. Były to najcenniejsze lekcje patriotyzmu, bez patosu, ale z ogromną siłą i przekonaniem. Wypowiadane w obecności Najświętszego Sakramentu słowa były gwarantem prawdy. A. Makowiecki nie ukrywał rozgoryczenia, że to niezwykłe przedsięwzięcie nie przetrwało próby czasu, po opadnięciu emocji, nie wszystkie drzwi kościołów były dla teatru otwarte.
O Śląskiej Scenie Słowa Polskiego przypomniał jej ówczesny szef prof.
J. Wuttke. Ten specyficzny teatr nie ma sobie podobnych. Współtworzyli go zarówno aktorzy Teatru Śląskiego, jak i młodzież „spod trzepaka”. W repertuarze znajdowały się zarazem utwory o tematyce niepodległościowej, religijnej jak i dotyczące codziennej rzeczywistości. Swoje wspomnienie profesor zakończył refleksją: - Teatr to spotkanie, a nie spektakl, odegrał on wielką rolę w przekształcaniu świadomości i postaw młodych i starych ludzi. Cieszę się, że to się wydarzyło, że w tych trudnych czasach było mi dane skorzystać z moich wcześniejszych doświadczeń, zarówno rodzinnych jak i nabytych później, podczas krakowskich studiów, kiedy dla każdego z nas miał czas kardynał Wojtyła. Pewne wartości, które się kiedyś posiadło owocują i dają poczucie bezpieczeństwa moralnego i zakotwiczenia w kulturze.
Ks. S. Puchała ówczesny duszpasterz akademicki jest skarbnicą wiedzy o wydarzeniach, którymi żyło nie tylko środowisko uczelni katowickich. Echa wielu niezwykłych spotkań, wystaw, koncertów, które gościły w dolnym kościele archikatedry rozbrzmiewały daleko poza granice regionu. Niestety dokumentacja tych imprez jest znikoma.
- Takie spotkania są bardzo ważne, trzeba sięgać po świadków, trzeba mówić o tym, co tu miało miejsce nie dlatego, żeby wyłącznie zaznaczyć miejsce Katowic
wśród wiodących ośrodków, ale by mieć świadomość, że tu się tworzyło coś, czego owoce zbieramy do dzisiaj – mówił ks. Stanisław. Przypomniał i zweryfikował historię powstania Festiwalu Pieśni Religijnej Sacrosong, wyjaśnił zawiłości organizacyjne Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, powiedział także: - artyści przyszli do Kościoła, bo oni w nim byli, nie przychodzili tu jak do obcej instytucji, aby udostępnić im miejsce. Oni rozumieli, że jest to miejsce, w którym mogą się zrealizować, mogą zrobić to, czego nie pozwalają im robić na zewnątrz i to nie tylko w latach 80., to zaczynało się z ogromną odwagą znacznie wcześniej. Przychodzili ci, którzy czuli się jak u siebie w domu, ale przyciągali również tych, którzy byli jeszcze gdzieś na obrzeżach. Oni się tu odnaleźli – nie w miejscu, ale w treściach, wartościach.

Od lewej: Bogusław Kierc (współtwórca grupy teatralnej „Nie Samym Teatrem...”), ks. dr Stanisław Puchała i Józef Skrzek
Od lewej: Bogusław Kierc (współtwórca grupy teatralnej „Nie Samym Teatrem...”), ks. dr Stanisław Puchała i Józef Skrzek

- Podsumowania spotkania być nie może, zostały raczej wywołane pytania, nadal jesteśmy w połowie drogi, czyli zbieramy dokumentację – powiedział kończąc ks. prof. J. Myszor i podzielił się osobistą refleksją: - Lata 80. dla Kościoła były wielką improwizacją, z której Kościół chyba zdał egzamin. Przyszli do nas, a my udostępniliśmy wszystkie możliwości, które potencjalnie Kościół posiada. Ale w 1988 roku drogi zaczęły się rozchodzić – artyści wrócili do miejsc, gdzie tradycyjnie wystawia się sztuka. A szkoda. Dzięki obecności w kościele dzieł muzycznych, obrazów, grafik, teatru – ludzie, którzy nigdy nie byli w muzeum spotykali się wówczas z szeroką i bogatą ofertą, jaką dawali im artyści.
Czym był Kościół dla sztuki? Dla twórców – domem, dla „zwykłych zjadaczy chleba” – symbolem jedności, bakcylem odwagi, nadziei i umocnienia w wierze o słuszności podjętej walki – to trzeba ocalić od zapomnienia.
Sesji towarzyszyła wystawa na Wydziale Teologicznym oryginalnych plakatów z lat 80., promujących wydarzenia kulturalne, które miały miejsce w górnośląskich kościołach i instytucjach oraz „Kościół na Górnym Śląsku a sztuka niezależna” – wystawa w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Św. w Katowicach, na której zgromadzono blisko 40 plansz przedstawiających m.in. kopie zdjęć, plakatów oraz pism związanych z twórcami kultury niezależnej, wspieranymi w okresie PRL przez Kościół: fotografie, katalogi wystaw, foldery oraz dokumenty życia społecznego lat 80.
 

 

Autorzy: Maria Sztuka
Fotografie: Agnieszka Sikora