"Omam"- takie miejsce istnieje naprawdę
Swojskie klimaty obok hałdy i blokowiska

Gdzie odpoczywają studenci?

foto

- To jedyne takie miejsce w Katowicach. Czujemy się tutaj jak w górskim schronisku albo w skansenie. Ciepło i przytulnie w mroźne zimowe dni, przyjemny chłód w czasie letnich upałów - mówią stali klienci mieszczącego się w Załężu pubu "Omam".

- Już po przekroczeniu progu czujemy niezwykły klimat. Zapach drzewa i folkowa muzyka. Na starych, okrągłych stolikach palą się świeczki. Obok kaflowy piec i przedwojenna maszyna do szycia- przypomina czasy, gdy mieścił się tu zakład krawiecki. Mury z cegieł, stropy podparte grubymi, drewnianymi filarami. Na strych prowadzą wysokie, strome schody. Zniszczone niemieckie pianino, na którym gra jeden z klientów. Właściciel właśnie rozpalił w kominku. Uwagę przyciąga drewniane wiadro, zawieszone na linie. Ze studni na parterze można nim wciągnąć piwo.

foto

- Ten budynek ma około stu lat. Właściwie niewiele się w nim zmieniło - mówi pan Marek właściciel i barman w jednej osobie. - Te same stare sprzęty. Z tego wnętrza bije prostota, naturalność, skromność. Tutaj czas stanął w miejscu.

"Omam" czaruje ludzi nie tylko surowym wystrojem, ale i szczególną muzyką. Z analogowych płyt płyną murzyńskie i góralskie rytmy, standardy rockowe, jazzowe i bluesowe.

- Za tymi zniszczonymi murami jest Załęże, tutaj jest "Omam" - inny świat - wyjaśnia właściciel. - Mamy stałych klientów. Są to głównie ludzie dwudziestoparoletni, studenci. Nie wstępują tutaj przypadkiem, "po drodze". Przychodzą z zamiarem spędzenia tu wieczoru. Dla mnie są gośćmi w domu.

Do stołu podawane jest swojskie jedzenie - chleb ze smalcem, tosty i kiełbasa, którą każdy może sobie upiec przy kominku.

- W pubie panuje domowa atmosfera. Tutaj można odpocząć i zrelaksować się - mówi Marzena, studentka psychologii. - To bardzo ciepłe i zaciszne miejsce.

Marzeniem Marka jest zagospodarowanie piwnicy i poszerzenie pubu o trzecią kondygnację.

- We wrześniu ubiegłego roku mieliśmy piątą rocznicę założenia "Omamu". Myślę. Ze za kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat (śmieje się) nic się tutaj nie zmieni - twierdzi właściciel. - Ale trzeba to robić z sercem i nie myśleć o pieniądzach.

foto