IMPRESJE LISTOPADOWE

Napis umieszczony na Pęksowym Brzysku w Zakopanem: "Ojczyzna to ziemia i groby, narody tracąc pamięć tracą życie" odnosi się do każdej społeczności. Cmentarz jest pewną formą także zapisu kulturowego, nawet o dawnych kulturach dowiadujemy się wiele badając ich cmentarze.

W ostatnich dziesiątkach latach obserwujemy narastające zainteresowanie najstarszymi polskim nekropoliami jako świadkami narodowej przeszłości, a także zjawiskami sztuki funeralnej, która poddawana erozji czasu szybko niszczeje. Zainteresowanie to wymusza także refleksję nad koniecznością ratowania owych pomników narodowej przeszłości. Ten ratunek objawia się dwojako: są to kwesty na remont cmentarzy, w których biorą udział najbardziej znaczące osobistości życia współczesnego; aktorzy, naukowcy, politycy. Obserwować także można powstawanie znakomitych dzieł naukowych, z pełną dokumentacją fotograficzną, poświęconych fenomenom kulturowym cmentarzy, utrwalających ich dzieje, analizujących skład społeczny osób zmarłych, rangę artystyczną nagrobków, itp.

Kiedy w listopadowe wieczory, zgodnie z polską tradycją, tłumy ludzi przesuwają się w milczeniu nad oświetlonymi drżącymi płomieniami zniczy mogiłami a w powietrzu snuje się zapach chryzantem, jedliny i dymu warto także zastanowić się nad tym obszarem, gdzie przeszłość środowiska naukowego została zapisana w kamieniu.

Uniwersytet Śląski jest placówką młodą, 30 lat jego istnienia w porównaniu z innymi uczelniami ( wymiar globalny), jak i z długością ludzkiego życie (wymiar personalny), to niewiele. Mimo to w jakiejś niewielkiej mierze katowickie cmentarze noszą już piętno akademickie.

Wielu profesorów przybyło do naszej uczelni z innych stron kraju, zagnały ich tu różne losy, miała w tym udział też historia. Mimo spełnienia zawodowego trwali korzeniami gdzie indziej. Część z nich po śmierci wróciła w rodzinne strony, np. prawnik, prezes NIK - u Walerian Pańko został pochowany w Jesionowie koło Turzego Pola niedaleko od Krosna, polonista Zbigniew Jerzy Nowak w Solcu nad Wisłą.

Najwięcej jednak profesorów spoczywa na cmentarzach katowickich, choć odnaleźć ich mogiły jest bardzo trudno. Ranga tytułu profesorskiego w tym wymiarze jest jednak niewielka, pracownicy cmentarzy łatwiej odpowiedzą na pytanie o nagrobek cygańskiej królowej czy Zdzisława Grudnia niż wskażą miejsce pochówku pierwszego rektora Uniwersytetu Śląskiego. Nie ma też ich nazwisk w istniejących opracowaniach katowickich nekropolii. Na uczelni pamięć o nich głównie trwa wśród bezpośrednich współpracowników i uczestników pogrzebu, którzy nawet pełni dobrej woli, po latach nie potrafią dokładnie wskazać miejsca pochówku.

Mogiły niektórych udało się jednak odnaleźć. Profesor Jan Bohucki - pedagog - spoczywa na najstarszej czynnej katowickiej nekropolii w Bogucicach, na jego pomniku brak jednak jakiejkolwiek wzmianki o posiadanym tytule ani o miejscu pracy. Z kolei znany psycholog Józef Pieter - wieloletni rektor Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Katowicach - znalazł miejsce spoczynku na cmentarzu komunalnym przy ulicy Murckowskiej, w dawnej "alei zasłużonych". Na ich mogiłach są wprawdzie przy nazwiskach tytuły naukowe - ale nie ma związku z uczelnią.

Rektor Uniwersytetu Śląskiego - historyk, znawca Śląska prof. Kazimierz Popiołek spoczywa na cmentarzu ewangelickim (tylko z nazwy) przy ulicy Francuskiej w bardzo skromnym, zaniedbanym i zasypanym liśćmi grobie. Inskrypcja mówi jedynie o tytule, nie ma ani słowa o funkcji rektorskiej.

Na cmentarzu katolickim przy ulicy Francuskiej znajduje się mogiła dwójki wybitnych naukowców - chemika Tadeusza Dobrowolskiego i polonistki Mieczysławy Mitery - Dobrowolskiej - na ich nagrobku zaznaczono fakt, że byli pracownikami naukowymi. Związani korzeniami z Krakowem, sami zadecydowali o miejscu ostatniego spoczynku w Katowicach.

Większość biologów powróciła w swoje strony: do Łodzi, Pszczyny, ale absolwent Uniwersytetu i jego pracownik fizyk Tadeusz Panek leży na Józefowcu - a prof. prawa Michał Staszków w Piotrowicach.

Prawnicy spoczywają też na cmentarzu ewangelickim : prof. Mieczysław Sośniak oraz prof. Karol Gandor z zaznaczonymi tytułami profesorskimi na tablicach nagrobnych.

Stanisław Glüksman, fizyk - pracował jeszcze na WSP, był jednym z dwóch pierwszych samodzielnych pracowników na Wydziale Fizyki - spoczywa w nieco zatartej już mogile, w katolickiej części cmentarza, podobnie jak prof. chemii - Marian Langer. Inny chemik prof. Ludomir Tokarzewski spoczywa na cmentarzu ligockim naprzeciw klasztoru OO. Franciszkanów.

Znany fizyk - Andrzej Pawlikowski został pochowany na cmentarzu przy ulicy Sienkiewicza podobnie jak prof. matematyki Marek Kuczma. Na tym samym spoczywa także dr Jadwiga Kucianka, której nagrobek zdobi napis "Pierwszy wykładowca literatury śląskiej na Uniwersytecie Śląskim". Widać, że dla rodziny zmarłej był to powód do dumy.

W innej części tej nekropolii znajduje się nagrobek bardzo znanego historyka - Stefana Marii Kuczyńskiego, autora "Wielkiej wojny z Zakonem 1409 - 1411" oraz popularnych prac o Zawiszy Czarnym i królowej Jadwidze ( "Litwin i Andegawenka"). Na skromnym pomniku napisano jedynie "uczony i literat", nie ma natomiast żadnej wzmianki o uczelni, na której pracował. Odwrotnie jest w wypadku literaturoznawców; spoczywający przy ulicy Francuskiej Jan Zaremba i przy ul. Sienkiewicza Stanisław Zabierowski mają wypisane na grobowcach swoje tytuły profesorskie i nazwę uczelni; wypisane na płytach dużymi literami słowa "Profesor Uniwersytetu Śląskiego" podkreślają rangę tytułu i znaczenie tego związku z uczelni, które ważny jest i po śmierci.

Niektórzy uczeni zostali pochowani w miastach okolicznych - fizyk prof. Jerzy Moroń w Mikołowie, historyk - prof. Jerzy Szydłowski w Bytomiu, prawnik prof. Ryszard Ciałkowski w Sosnowcu, rusycystka - prof. Gabriela Porębina w Sosnowcu.

Na większości nagrobków katowickich uczonych nie ma jednak informacji o miejscu pracy, w przeciwieństwie do np. grobu prof. Andrzeja Brożka, na którym podkreślono, że zmarły był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego.

O groby uczonych przeważnie dba rodzina, lecz tam, gdzie pogrzeb odbył się już dawno np. 20 lat temu czas odcisnął swój znak na płycie nagrobnej i zatarł ślady.

Widać, że tradycja uniwersytecka jest jeszcze dość świeża, a praca na uczelni nie jest tą informacją, którą należy przekazać przyszłym pokoleniom.

Pamięć o zmarłych jest także wyrazem dojrzałości. Trzydziestolecie to dobry moment na spojrzenie wstecz, może więc warto w roku jubileuszowym zastanowić się nad formą upamiętnienia pokoleń naukowców wpisanych w przeszłość tej uczelni.